Odległość od miasta Jakobsztadt (Jēkabpils) do Staburaga stanowi prawie 30 km. Na tym odcinku drogi i dalej do Fridsztadtu (Jaunjelgava) za dawnych czasów mieściło się mnóstwo karczm: oberża na wyspie, karczma Robeżkrogs, szynk Słazdu krogs i wiele innych. Dlaczego tak dużo? Wyjaśnienie znadujemy na kartkach z historii tego regionu – tu leżał szlak handlowy Iłukszta – Mitawa (Jelgava). Również Daugava była popularnym szlakiem handlowym. Oczywiście, to była droga z przeszkodami, ponieważ w niektórych miejscach rzeka była obfita w progi, które stwarzały zagrożenie bezpiecznej podróży kupców,handlarzy, dlatego towary dostarczano przeważnie drogą lądową. Jednak vielu mieszkańców okolicznych wsi uprawiali rzemiosło flisaka, aby mieć zarobek, bo flisactwo było dobrym źródłem zarobkowym. Po ciężkim dniu pracy zdarzało się, że flicacy nocowali we dworze Vigante – gospodarz był życzliwy i gościnny.
Zainteresowani historią tego regionu Polacy, członkowie Stowarzyszenia „Rodacy”, ruszyli 11 listopada z Jekabpilsu tą dawną drogą w kierunku Staburaga, aby dotrzeć na spotkanie z łotewskim Towarzystwem „Staburags”. Celem spotkania było zapoznanie się z tradycją świątowania dnia św.Marcina w sąsiednim powiecie. Dom Spotkań Staburags czekał na gości. Tu Pani Inara Gałwanauska – kierowniczka teatru amatorskiego „Pierwsa Prognoza”- opowiedziała o współczesnych tradycjach świątowania „Marcinków”w tym powiecie. Według tradycji, przybyłu na święto „Dzieci Marcina”, czyli przebierańcy w maskach, którzy muzyką, śpiewem, w tanecznym rytmie zachęcili obecnych do wspólnego korowodu, do wspólnej zabawy. Odgadywanie zagadek też jest nieodłączną atrakcją imprezy marcinkowej. „Rodacy” aktywnie w tym uczestniczyli.
Zwiedziliśmy dokładnie budynek Domu Spotkań: obejrzeliśmy tu wystawę prac miejscowych amatorów – artystów malarzy oraz wzięliśmy udział w warsztatach wikliniarstwa, które prowadziła artystka wikliniarka Diana Rutkiewicz. Pod jej kierownictwem każdy z uczestników wykonał z ciętej wikliny podstawkę pod filiżankę do herbaty.
Przy świątecznym stole, kosztujac tradycyjne słodkie danie polskie – makowiec z herbatą rumiankową oraz łotewskie dania, śpiewaliśmy na przemian polskie i dobrze znane łotewskie piosenki, na przykład, „Rosła różyczka” oraz „Bieda moja, wielka bieda”.
W końcu spotkania omówiliśmy możliwości dalszej współpracy – „Rodacy” wypowiedzieli się za kontynuacją warsztatów wikliniarskich w Jekabpilsie, zapraszając wszystkich zainteresowanych. Natomiast przyjaciele ze Staburaga chętnie posłuchaliby polskich piosenek na najbliższej imprezie u siebie.
Spotkanie „Święto Marcina w Staburagu” było jednym z wydarzeń, zaplanowanych w projekcie „Polacy w Zemgale teraz i w dawne czasy”, który jest wśpierany finansowo przez Ministerstwo Kultury Łotwy oraz ośrodek OPR we współpracy z Centrum Resursów OPR.